poniedziałek, 27 stycznia 2014

Liliowce "500" plus przepis na obiad.

Liliowce są popularną w ogrodach grupą bylin.
Dobrze zakomponowana rabata, kwitnie od czerwca do jesieni. Wśród kolorów dominują żółcie, pomarańcze, czerwienie i brązy, ale bez trudu można posadzić też rośliny o "białych", fioletowych i różowych kwiatach.
Często spotykaną w nasadzeniach masowych odmianą jest "Stella d'Oro", niewielka odmiana o wysokości ok. 30-40 cm, z kwiatostanem wyniesionym niewiele nad liście.
Pojedyncze kwiaty o sześciu działkach kielicha, intensywnie żółte.
Obficie kwitnie posadzona na stanowisku słonecznym , ale dobrze radzi sobie także w półcieniu.
Lubi stanowiska żyzne i umiarkowanie wilgotne, ale dobrze zniesie krótki okres suszy.
Jak reszta liliowców jest w pełni mrozoodporna i może rosnąć wiele lat w jednym miejscu.
Zabiegi ograniczają się do podsypania roślin nawozem wieloskładnikowym i usunięcia wiosną zeszłorocznych liści.
Cechą charakterystyczną odmiany "Stella o'Oro" jest długi okres kwitnienia, tzn. od czerwca do września, przy sprzyjającej pogodzie do października. Na trzyletniej kępie tej odmiany powinno w ciągu sezonu pojawić się dwieście pięćdziesiąt kwiatów.
Tymczasem pojawiła się grupa "500", które na trzyletniej kępie powinny wydać pięćset kwiatów!
Jest to kusząca perspektywa i nie mogłam się powstrzymać przed zamówieniem odmian do swojego ogrodu.
W grupie "500" znalazłam dostępne w Polsce odmiany:
- "Bakabana"- odmianę o żółtych kwiatach, podobną do "Stella d'Oro", ale z dwukrotnie większą ilością kwiatów i wyższa dorastająca do 65cm,
- "Bettylen"- odmianę o wys. do 55cm, z dużymi, do 13 cm średnicy, kwiatami w kolorze jagodowym, z białą falbanką wokół brzegu płatka i żółtą gardzielą,
- "Black Eyed Susan"- odmianę dorastająca do 60cm, kwiatach o średnicy do 13cm, żółtych z czerwonym okiem,
- "Madeline Nettles Eyes"- odmianę dorastająca do 50cm, o niedużych, do 8cm średnicy, kwiatach, pomarańczowe płatki i brązowe oko i krawędź płatka,
 i na koniec "Entrapment" odmianę dorastająca do 60cm, o dużych, do 14cm średnicy, kwiatach w kolorze jasnofioletowym, lekką falbanką wokół płatka i w mogąca na trzyletniej kępie wydać ciągu sezonu 700 kwiatów!

Nie mam jeszcze swoich zdjęć ww. odmian, dlatego umilam sobie czas przeglądając zeszłoroczne zdjęcia moich liliowców.


 -"A co zrobisz z taką ilością kwiatów?"
Jak praktycznie wykorzystać taką ilość kwiatów pojawiającą się przez całe lato na roślinach?
Można przygotować makaron z kwiatami liliowców, poniżej przepis zaczerpnięty z książki Łukasza Łuczaja "Dzika kuchnia" na kwiaty liliowca z grzybami mun.
Do przygotowania tego dania potrzeba:
-20 kwiatów liliowca, najsmaczniejsze są według autora odmiany o brązowych kwiatach, mnie smakowały wszystkie, może dlatego, że zbierałam pąki kwiatów,
- 20 dag suszonych grzybów mun,
- 2 papryczki chilli,
- pieprz syczuański,
- kilka łodyżek szczypiorku,
- mały kawałek imbiru,
- 2 ząbki czosnku,
- łyżka cukru,
- łyżka octu,
- 2 łyżki sosu sojowego,
- olej do smażenia,
- szeroki makaron, może być tagliatelle, albo ryżowy,
Grzyby zalewany wodą na godzinę, aby napęczniały.
Makaron przygotowujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Siekamy namoczone grzyby, czosnek, imbir, papryczki chilli (ja usuwam większość nasion), szczypiorek.
Z  kwiatów usuwamy pręciki i słupki.
Rozgrzewamy olej w woku, gdy zacznie dymić wrzucamy pieprz, chilli, imbir, czosnek, sos sojowy, energicznie wszystko mieszamy żeby przyprawy się nie spaliły i nie zgorzkniały! Wrzucamy kwiaty i grzyby, smażymy przez chwilę (1-4minuty), cały czas energicznie potrząsając wokiem. Doprawiamy całość cukrem i octem, wrzucamy makaron i szczypiorek, wszystko dokładnie mieszamy.
Uwaga autora:
Dodając 1/2 litra wody lub bulionu otrzymamy zupę z kwiatów liliowca.
Uwaga moja:
Był pierwszy obiad z kwiatami liliowca i parę pierwszych kęsów przełykałam z niepokojem. Okazało się, że pąki w smaku przypominają groszek cukrowy  a chrupane na surowo są przyjemnie jędrne i chrupiące. Smacznego!


niedziela, 26 stycznia 2014

Przygotowania do sezonu wiosennego.

Wybieranie nasion w styczniu może wydawać się przesadą. Przecież jeszcze nie da się niczego posiać, a nasiona można kupić w kwietniu w markecie budowlanym! Niby tak, ale zapewne nie tylko ja, przeglądam internet w poszukiwaniu nowości jak i starych, niedostępnych w regularnym obrocie odmian.
W ramach listy rośłin wartych ponownego zakupu zapisuję:
- marchew "Deep Purple" F1, Daucus carota subsp. sativus var. atrorubens, w zeszłym roku wysiałam ją dopiero pod koniec maja, a mimo zebrałam obfite plony. Marchewki były soczyste, fioletowe, słodkie, długie, węższe niż pomarańczowe kuzynki. Ww. odmiana jest średniopóźna, przeznaczona do bezpośredniego spożycia i krótkiego przechowywania. Fioletowa barwa utrzymuje się po obróbce termicznej, tak więc zarówno ciasto marchewkowe jak i pieczone warzywa uzyskają intrygujący kolor, przy typowym smaku marchwi. Według Wikipedii "Czarna marchew zawiera dużo acylowanych antocyjanów. Ma też więcej niż marchew pomarańczowa karotenoidów (m.in. beta-karorenu i luteiny) oraz związków fenolowych. Jest ponadto bogatym źródłem błonnika.".
Czyżby należało jej więc wysiać w tym roku odrobinę więcej, np. w dwóch terminach?
- dynię piżmową Cucurbita moschata, niewielkie dynie dojrzały dość późno, czyli w październiku, ale były nadzwyczaj smaczne, maślane w smaku, pyszne w wersji pieczonej jak i w zupie,
- boćwina, burak liściowy "Bright Lights" Beta vulgaris subsp. vulgaris.

Z kwiatów odkryciem roku była dla mnie werbena patagońska Verbena bonariensis, którą troskliwie rozmnażałam na parapecie, niewiedząc, że jest niezniszczalna. Ładna jako tło, wypełnienie dużych rabat.

Towarzystwem dla niej mogą być miskanty, rozplenice, dalie, kosmosy...co komu przyjdzie do głowy, można z werbeny, gaury i traw zrobić wąskie rabaty- żywopłoty. W masie ma nieodparty urok, patrząc na pojedyncze kwiaty można ją zbyt pochopnie "skreślić". Popularna w ogrodach angielskich.

Z krzewów...mam nadzieję, że zimę przeżyją bez szwanku nowe hortensje!